Cuda dokonane za pośrednictwem Matki Bożej Pocieszenia
Obraz Matki Bożej Pocieszenia zasłynął licznymi łaskami. Cuda zdziałane w kościele bogoryjskim za przyczyną Najświętszej Panny rozpoczynają się w 1646 roku.
Zakonnicy założyli księgę cudów i do niej wpisali przykłady niezwykłych zdarzeń, a tych zapisków jest kilkaset.
Główne nasilenie ich przypada na XVII i XVIII wiek, choć zapewne nie wszystkie przypadki zostały utrwalone. Kanonicy umieszczali ofiarowane za otrzymane łaski i uzdrowienia wota i dary obok obrazu Matki Bożej. A były to różance krzyżyki, medaliki, korale, paciorki, krzyże zasługi. W podziękowaniu za łaski wierni fundowali szaty i naczynia liturgiczne prosząc jednocześnie o modlitwę w czasie Ofiary Mszy Świętej sprawowanej przed łaskami słynącym obrazem.
W księdze cudów odnotowano między innymi:
Rok 1646
Krzysztof Kowlski w mieście Bogoriey we trzech lat będący wpadł w studnię i utonął. Znaleziony przed zaściem słońca martwy, przeniesiony do kościoła y ofiarowany do obrazu Najś. Panny, wpół Litanicy na Słowa Slus Infimorum kichnął a podziwianiem ludzi żywym zostały do tego czasu żyje.
Rok 1660
(….) Miracki Mieszczanin Bogoryjski, ciężką będąc złożony chorobą, w której umarł o północy, y do dnia leżał, w dzień z rana żona tego z dziećmi poszła do kościoła Litanią najęła do Najśw. Panny po skończonej Litaniey do domu powróciwszy się, Zdrowego męża zastała i żył potem lat kilkanaście.
Dziecię Pannicy Anny Dunikowskiey z Iwanisk przez lat siedem bielmem oczy tając zarażone nie widziało nic, za ofiarowaniem onego do obrazu tutecznego zaraz przejeżdżało.
(…)Pan Władysław Witoslawski lat dwie i niedziel jedenaście nic na oczy nie widząc co jest wiadomo wszystkim Ich mościom Województwa Sandomierskiego za pierwszym ofiarowaniem się do Obrazu, oddawszy Votum dostąpił wzroku y teraz dobrze widzi. Sophia (…) z Radomyśla (…) zeznała, iż lat dziesięć na oczy nie widziała do obrazu tutecznej Nays. Panny ofiarowawszy się, wzrok otrzymała.
Dziecię Stanisława Rogozinskiego podczas pewnego wesela szubą nakryte gdy się zadusiło, Matka wziąwszy go lamentem przyniosła do kościoła, y litanią ofiarowała do Obrazu Nays. Panny cudownie żywe odniosła.
Magdalena Kowulowa z Wronowa zeznała przy sąsiadach swoich, iż iey dziecię saniami na śmierć zabite skoro ofiarowała na to miejsce do Żywota przywrócone jest.
Rok 1682
Białogłoiua z Wronowa i mieniem Kowulina przyznała przy wzwyż mianowanym ks. Proboszczu Kurowieckim szlachcie różnej y Burmistrzu z Mieszczanami Bogoryjskimi, iż we Wtorek Wielkanocny, tegoż roku dziecię tej białogłowy, syn Latoć Świętego Wawrzyńca pul czwarta mając wyszedszy z chałupy na podwórze, weszło na sania, które wywróciło na siebie, y szyję przytłukły dziecięciu, od tego razu dziecię cale umarło. Więc ta białogłowa tylko ofiarowała ze mszą do obrazu Cudownego Panny Najś. Syna Swego, dziecię ozdrowialo, Y żyje które to dziecię sam Jemść Proboszcz Bogoryey widział żywe.
Pani Agnieszka Ożarowska łat siedem na ucho lewe nic nie słyszała, y na drugie czas nimały, skoro się tu ofiarowała, słuch zaraz odebrała.
Katarzyna Ogrodniczka z Ujazdu łat sześć nie chodząc na nogach, ale tylko na kulach czołgając się tu, na tym miejscu zdrową została.
Anna Stępniowa z Brzezia będąc na nogi kaleka przez pul roka, za ofiarowaniem tu na to miejsce zdrową została.
Jemść pan Woynarowski i małżonka jego już na śmiertelnej leżąc pościeli za oddaniem votum ozdrowieli.
Rok 1879
W roku 1879 Władysław Michałowski z Sienna miał chłopca gdy mu zachorował niebezpiecznie, Matka odbiegła go w domu na pół umarłego, a poszła z rozpaczą na połę do męża oznajmić że dziecko umiera gdy on na polu klęknął i zaofiarował go do Matki Boskiej Bogoryjskiemu, dziecko znaleźli żywo i zdrowe gdy wrócili oboje z pola i przyjechali podziękować Bogu i Najświętszej Pannie do Bogoryi w dniu 8 września i opowiadali ten cud.
W Kotuszowie w całej wsi chorowały dzieci na ospę i umarły. Jesion gospodarz tamtejszy któremu zachorował syn i córka na ospę tak silno, że już pewni byli śmierci skoro ich rodzice zaofiarowali na to miejsce ozdrawiały szczęśliwie i przyszły do zdrowia rodzice przywieźli ich do Bogoryi na podziękowanie Bogu Mateć Jego Nadali na wotywę, byli u spowiedzi ze śladami przebytej choroby strasznych krost syn miał lat 15 córka 16 a wtem wieku najwięcej umarło młodych na krosty – to sam widziałem i słyszałem i dla większej wiary własnoręcznym podpisem stwierdzam.
Później spotyka się mniejszą ilość zapisów. Mniejsza staranność i nieregularność w prowadzeniu dokumentacji każą przypuszczać, że wiele przypadków doznanych dzięki obrazowi łask po prostu nie zostało zapisanych. Mało sprzyjające dla mieszkańców Bogorii i okolic były czasy powstań narodowych oraz I i II wojna światowa. Można jednak przypuszczać, że pomimo zewnętrznych trudności i publicznych zakazów parafianie sercem trwali przy troskliwej Matce Pocieszenia w trudnych dla Polaków chwilach, a jednocześnie budzili w sobie świadomość Bożej opatrzności za pośrednictwem wizerunku Matki Chrystusowej.
Rok 1944
Stanisław Wiktorowski twierdzi, że to właśnie Matka Boska Bogoryjska uratowała mieszkańców osady od wielkiej tragedii. W lecie 1944 r. stacjonujący w Bogorii niemiecki oddział został ostrzelany przez partyzantów. W odwecie Niemcy zaczęli pacyfikować tę miejscowość. Ostrzelali z opatowskiej drogi zabudowania, podpalili kilka domów i zgonili do stojącej na rynku remizy strażackiej około 200 osób. Oblali benzyną drewnianą szopę i wokół niej ustawili gotowe do strzału karabiny maszynowe. Wydawało się już, że wszyscy zginą. Wśród aresztowanych był tez miejscowy proboszcz ks. Franciszek Piętak, który poprosił niemieckiego oficera o pozwolenie na odwiedzenie przed śmiercią kościoła. Ten się zgodził. Ksiądz modlił się żarliwie do Matki Boskiej Bogoryjskiej prosząc ją o ratunek dla mieszkańców. Następnie wrócił do uwięzionych aby z nimi dzielić los. Oficer chciał go zwolnić, ale kapłan zdecydował, że zostanie ze wszystkimi. W tym czasie trzy rosyjskie czołgi ostrzelały Bogorię. Niemieckiej artylerii udało się zniszczyć dwie maszyny, trzecia wróciła do Wysok. Wtedy to mieszkanka Bogorii Wróblowa (której córka również została aresztowana) przekonała oficera, że to Rosjanie ostrzelali niemiecki samochód a nie partyzanci. Okupanci uwierzyli i zwolnili wszystkich zatrzymanych. W Bogorii to wydarzenie uznali niektórzy za kolejny cud wywołany przez Cudowny Obraz.